Większość ludzi zapytanych jak wyobrażają sobie naturalne magazyny wody w przyrodzie, najczęściej wskazuje wyłącznie zbiorniki powierzchniowe i podziemne, cieki wodne, a także lodowce. Jednakże niewielu z nas zdaje sobie sprawę jak ważnymi magazynami H2O są gleby.
Na portalu www.ekologia.pl, można znaleźć następującą definicję gleby:
„Gleba – naturalna, zewnętrzna i biologicznie czynna warstwa skorupy ziemskiej. Gleba ukształtowana jest ze zwietrzeliny skalnej w wyniku procesów glebotwórczych. Składa się z cząstek minerałów, rozpadającej się materii organicznej, wilgoci oraz powietrza. Dzieli się na część mineralną oraz organiczną. Ponadto gleba jest strukturą trójfazową, zbudowaną z fazy stałej, ciekłej i gazowej.”
Analiza tej definicji pozwala stwierdzić, że gleba jest biologicznie czynna i składa się m.in. z minerałów, wilgoci oraz materii organicznej. To właśnie ta materia organiczna ma decydujące znaczenie dla zdolności akumulowania wody przez glebę.
Od wielu lat coraz częściej pojawiają się alarmujące sygnały o grożącej nam suszy. Są to obawy całkowicie uzasadnione. Jednakże podawane rozwiązania, takie jak mała, czy duża retencja mogą nie być wystarczające. Jest tak bowiem nawet długotrwałe nawadnianie naturalne czy sztuczne, nie pomoże, jeśli gleba będzie uboga w tzw. organikę. Można nawet stwierdzić, że woda aplikowana w taki sposób do takiej gleby, jest marnotrawstwem ujętej wcześniej wody, która z przewiewnego materiału mineralnego odparuje i zostanie drogą powietrzną przeniesiona w inne, czasem bardzo odległe obszary. Żeby to najlepiej zrozumieć, wystarczy porównać jak szybko odsącza się oraz wysusza piasek, a o ile dłużej trwa usunięcie wilgoci np. z torfu. Przypuszczalnie wiele osób widziało jak po wielu dniach opadów deszczu, następowały kilkudniowe okresy słoneczne i wietrzne, a za traktorem orzącym na polu unosiły się tumany pyłu. Jednak tylko niewielu z nas widząc taki obrazek uświadamiało sobie, że to nie powinno być normalne na większości obszarów rolniczych w Polsce. Za taki stan rzeczy odpowiada właśnie niedobór materii organicznej w glebach, a przez to ich zanikanie.
Fakt jak cennym zasobem jest gleba, dostrzega wiele ważnych instytucji międzynarodowych. Na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wskazano, że Europejska Agencja Środowiska (EEA) w Sygnałach 2019 pt. „Grunty i gleby: dlaczego konieczne jest korzystanie z tych niezbędnych i wyczerpywalnych zasobów w sposób zrównoważony?” omawia zarówno funkcje, jakie gleba i powierzchnia ziemi pełnią w przyrodzie w gospodarce, oraz presje, które wywierane są na te zasoby przez człowieka. Gleba i powierzchnia ziemi są miejscem do życia dla ludzi i świata fauny i flory oraz mikroorganizmów. Są magazynem wielu surowców i umożliwiają produkcję żywności. Pełnią istotne funkcje w obiegu pierwiastków czy też obiegu wody w przyrodzie.”
Niestety organy kontrolne nie rzadko pomijają i nie rozumieją potrzeby bezpiecznej recyrkulacji materii organicznej zawartej na w komunalnych osadach ściekowych, nieświadomie promując technologie zaburzające (przecinające) prawidłowy obieg zasobów w środowisku, którego elementem jest funkcjonowanie człowieka. Obecnie w Polsce, uruchomienie nowej kompostowni jest tak samo trudne jak biogazowni.
Gdzie się podziała materia organiczna?
Składnik ten, jest bardzo wrażliwy na intensywne zabiegi agrarne, a przed wszystkim mechaniczne. Za jego deficyt odpowiada również niedostateczne jego uzupełnianie poprzez stosowanie nawozów naturalnych, które nadmiernie są zastępowane przez nawozy sztuczne ze względu na łatwość aplikacji tych drugich, a także ograniczoną dostępność (w tym możliwość stosowania) tych pierwszych.
Warto poświęcić więcej uwagi ostatniemu czynnikowi, a więc dostępności i możliwości zastosowania materii organicznej do aplikacji na gruntach rolnych. Źródłem ograniczeń są m.in.:
- zmniejszenie branży hodowlanej na skutek stanu prawodawstwa, opłacalności oraz protestów społecznych
- utrudnienia w stosowaniu na gruntach rolnych ze względu na ryzyko konfliktów społecznych
- tworzenie w przekazie społecznym obrazu nawozów naturalnych jedynie jako źródeł odorów, (albo jak kto woli fetorów)
Eliminacja zapachu nawozów naturalnych na terenach wiejskich, kiedyś tak oczywistego, stał się wręcz obsesją mieszkańców stanowiących niejednokrotnie „desant” z miast, wspieranych przez media poszukujące możliwości uwiecznienia kolejnej grupy wzburzonych ludzi.
Niestety utrwalanie takiego podejścia do ochrony i odbudowy gleb, będzie prowadziło do dalszego ich przechodzenia w fazę martwą – mineralną. Może to w ciągu kilku dekad znacznie wzmocnić już wyraźnie rysującą się na świecie walkę o zasoby wody, przy której to batalii narzekania na zapachy, będą się wydawać niepoważne i groteskowe.